Jesteśmy małżeństwem raczej w stylu retro. Przynajmniej tak wypadamy często na tle naszych rówieśników. I niech Was nie zmyli „fejsbukowa” nadpobudliwość Janka! Lubimy tradycyjne potrawy, dowcip w klimacie Starszych Panów, cenimy rodzinne tradycje i rytuały, klasyczny styl ubioru. Jednak nawet ci, którzy znają nasze gusta i zwyczaje nie potrafią ukryć zdziwienia, kiedy mówimy o naszej sympatii do radiowej rodziny Matysiaków. Serio, słuchacie „Matysiaków”?
Kilka słów wyjaśnienia dla tych, którym to nazwisko niewiele powie, a ulica Dobra w Warszawie kojarzy się wyłącznie z siedzibą Biblioteki Uniwersyteckiej. „Matysiakowie” to kultowe słuchowisko-serial-powieść radiowa emitowana na antenie Polskiego Radia (Jedynka) w każde sobotnie popołudnie. Pierwszy odcinek wyemitowano w 1956 roku, dziś jest ich już ponad 3000! To najstarsza tego typu audycja radiowa w Polsce (i nie tylko). Specyfiką serii jest mocne osadzenie w realiach społecznych, ale przede wszystkim aktualność scenariuszy, nagrywanych z tygodnia na tydzień i odwołujących się do bieżących wydarzeń. W „Matysiakach” już od 60 lat słuchacze poznają życie fikcyjnej (to ważne! ponoć dawniej wielu słuchaczy sądziło, że mikrofony są po prostu wstawione do prawdziwego mieszkania jednej z warszawskich rodzin… i do dziś poczta dostarcza prezenty dla konkretnych bohaterów) rodziny zamieszkującej kamienicę przy ulicy Dobrej, na warszawskim Powiślu. W pracę nad słuchowiskiem od lat zaangażowani są świetni aktorzy, ale również radiowcy i scenarzyści.
Kiedy nie słuchałam „Matysiaków”, kojarzyłam tę audycję, jako dedykowaną osobom starszym, trochę sentymentalnym i niedzisiejszym. Może dlatego, że ciągnie się już od tak dawna, a może tylko ze względu na emitowanie jej na antenie radiowej Jedynki, która odbiorcę ma raczej sprofilowanego. Nawet nasz znajomy, pracujący przy realizacji „Matysiaków” dopytywał się kiedyś: „Ale wy serio tego słuchacie? Bo jak znajomym mówię, że robię Matysiaków, to cieszą się – Świetnie, moja babcia by Cię pokochała!”
A to jest po prostu program w sam raz do słuchania w czasie gotowania lub jedzenia obiadu sobotniego (który z racji pracy Janka ma u nas status posiłku niedzielnego). Dobry scenariusz, świetni aktorzy i profesjonalna realizacja: efektem tegoż jest sympatyczna, lekka w odbiorze audycja. Nie trzeba być od razu emerytem, żeby to polubić!
Radio towarzyszy nam niemal na każdym kroku, przy czym ja lubię równowagę muzyki i słowa, a Janek preferuje przewagę radia „gadanego”. Kompromisem między naszymi potrzebami jest wybór Jedynki, jako stacji zaprogramowanej na większości z naszych urządzeń. Choć jesteśmy namiętnymi słuchaczami (szczególnie cenimy sobie programy Polskiego Radia), nasza miłość do Matysiaków jest stosunkowo świeżą sprawą. Rozpoczęła się od pewnej podróży z Poznania, w trakcie której wysłuchaliśmy w samochodzie rozmowy z Ludmiłą Łączyńską, od wielu lat odtwarzającą postać Jadwigi Matysiak. Muszę przyznać, że zafascynowała nas zarówno swoją osobistą historią, jak i opowieścią o kulisach powstawania słuchowiska pełną anegdot, ciekawostek. Jednak przede wszystkim zaczarowało nas ciepło jej głosu i trudna do wysłowienia „czułość” dla słuchacza. To nas zachęciło. Nasz początek nasłuchiwania Matysiaków wypadł akurat w jubileusz (trzytysięczny odcinek) i przełomowe chwile ślubu kościelnego Wisi i Stacha Matysiaków. To naprawdę były wzruszające momenty! Stopniowo nauczyliśmy się rozpoznawać postaci bohaterów i orientować we wcale niełatwej strukturze rodzinnej.
Jubileusze to zresztą świetna okazja na zapoznanie z Matysiakami, bo można wówczas usłyszeć archiwalne nagrania (rewelacyjne jest nagranie z lat 60. z gościnnym udziałem mola ubraniowego!), wywiady z twórcami. Mnóstwo ciekawostek i anegdot wysypuje się wtedy z głośników. My mamy dodatkową motywację, bo we wszelkich jubileuszowych pozdrowieniach zawsze pojawiają się specjalne słowa dla brata Janka – Michała, który jest prawdziwym koneserem Matysiaków, razem z całą ekipą z Domu dla Niewidomych Mężczyzn w podkrakowskich Niepołomicach.
Czasem śmiejemy się nawet, że Michał rozmawia w taki sposób, jakby występował właśnie w radiowym słuchowisku. To jeden z tych fenomenów odbiorczych – zna każdy wątek, każdą postać i na dodatek stale koresponduje z twórcami słuchowiska. Zawsze nas fascynowało, że doskonale wie, który ostatnio był odcinek (dwa tysiące siedemset czwarty, czy trzy tysiące dwunasty?), co się wydarzyło, który z aktorów aktualnie odgrywa daną postać… Takich fanów można życzyć każdej radiowej audycji!
My nie jesteśmy aż tak nałogowymi słuchaczami Matysiaków, że jeśli ominiemy jakiś odcinek, to koniecznie musimy go później odsłuchać, ale… lepiej nam nie przeszkadzać w sobotę po trzynastej 😉
Moja mama słuchała Matysiaków ze swoimi rodzicami. To było święto. Cisza w domu. Teraz od dwóch miesięcy jest w szpitalu. Nie ma tam telewizora, ale ma radio…i słucha Matysiaków, a w niedziele 'W Jezioranach’.
Dzisiaj trafiłam na Twój artykuł i postanowiłam sprawdzić ten Matysiakowy czar.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Życzę mamie szybkiego powrotu do zdrowia, jak się słucha Matysiaków to się bardzo tęskni za domem.
Jestem w szoku! (ale baaaardzo pozytywnym 🙂
Inna sprawa, że generalnie słuchowiska i inne formy przekazu audio przeżywają teraz prawdziwy renesans / popularność. To prawdziwa sztuka oddać całą paletę emocji wyłącznie za pomocą dźwięków. Działam trochę w tej branży, więc wiem 😉
Serio? Ale na rynku komercyjnym też jest ze słuchowiskami lepiej? Ja tę formę spotykam tylko Polskim Radio, ale lubimy i teatry telewizji i książki w wersji audio.
Moim zdaniem – coś drgnęło 🙂
Nie jesteście sami. Ja też słucham (mam 30-lat). Matysiakowie to jedna z najsympatyczniejszych rzeczy, jakich można posłuchać w polskim radiu. Choć moja Mama też słucha, to nie ona mnie zaraziła, jakoś tak sama z siebie polubiłam to słuchowisko.
Tak, to jest zdecydowanie plus Matysiaków, nawet jak się dzieje coś niedobrego, to oni sami w sobie są po prostu sympatyczni.
No dobra, przekonaliście mnie. Siedzę w pracy, zaraz zakładam słuchawki i ruszam w podróż z Matysiakami. Czy powinienem zaczynać od któregoś konkretnego odcinka? 🙂
Polecam specjalne odcinki, np. 3000 lub świąteczne (Boże Narodzenie, Wielkanoc), występuje wtedy więcej aktorów i łatwiej się zorientować (zwykle w jednym odcinku występują 3-4 postaci). A żeby poczuć klimat dobrze zajrzeć do archiwalnych odcinków z lat 60. Na stronie Matysiaków można zresztą podejrzeć streszczenia. Ale nie wiem czy to dobry pomysł w trakcie pracy, jeszcze Cię wciągnie…
Kiedy nie piszę maili to mogę słuchać. Pracę mam niekiedy na tyle automatyczną, że bez problemu mogę uciec myślami w inny świat 🙂
Kurczę, kojarzę z dzieciństwa. Ale daaaawno nie słuchałam. Koniecznie muszę nadrobić.
Nie kojarzę za bardzo Matysiaków, ale może to dobra pora, żeby przestroić radio 🙂