Epidemia Covid-19 uwydatniła wiele braków a naszych wzajemnych relacjach, i to na każdym poziomie: tym najbliższym, domowym, rodzinnym, przez relacje w miejscach pracy i nauki, relacje przyjaźni, grono znajomych (realnych i wirtualnych), aż po relacje lokalnych społeczności, czy wreszcie państw i narodów. Czego najbardziej brakuje? Każdy powie: empatii, współczucia, hojności, ofiarności, solidarności, odpowiedzialności, dyscypliny i tak dalej. Według mnie tym, czego najbardziej brakuje, jest wyrozumiałość.

Czym jest wyrozumiałość? Według definicji słownikowej, człowiek wyrozumiały to ktoś umiejący zrozumieć powody czyichś błędów, motywy czyjegoś niewłaściwego postępowania i skłonny do wybaczania. Wyrozumiałość  jest więc cechą silnie powiązaną z inną, mocno w dzisiejszych czasach promowaną: z tolerancją (rozumianą jako cierpliwe znoszenie czyjegoś błędu). Tolerancja i wyrozumiałość są do siebie zbliżone, ale jednocześnie różnią się od siebie w drobny sposób: człowiek tolerancyjny uznaje istnienie jakiegoś zjawiska, z którym się nie zgadza, i z pewnych powodów toleruje prawo do jego istnienie – a wyrozumiałość to pójście krok dalej, zwrócenie uwagi nie na tolerowany przedmiot, ale na osobę.

Pięknie wyjaśnił to Jan Paweł II w encyklice Veritatis Splendor :

W rzeczywistości prawdziwa wyrozumiałość i szczere współczucie muszą oznaczać miłość do osoby, umiłowanie jej prawdziwego dobra, jej autentycznej wolności. Z pewnością nie może to polegać na ukrywaniu lub osłabianiu prawdy moralnej, lecz na ukazywaniu, że w swej istocie jest ona promieniowaniem odwiecznej Mądrości Bożej, objawionej nam w Chrystusie, i służbą człowiekowi, która pomaga mu wzrastać w wolności i dążyć do szczęścia. (VS 150)

Wyrozumiałość jest połączona z miłością do drugiego człowieka, oraz z poszanowaniem jego wolności. Jednocześnie nie oznacza ona odrzucenia pewnej obiektywnej prawdy – człowiek wyrozumiały chce służyć drugiemu i, kierując się miłością, zachęcać go do wzrastania w wolności (oczywiście rozumianej tutaj jako wolność do, prowadzącej do pełni szczęścia).

No dobrze, tyle teorii, a jak to wygląda w praktyce, dziś? Wydaje mi się, że wyrozumiałość jest dziś niezbędna w dwóch obszarach naszych wzajemnych relacji, żywo i emocjonalnie dyskutowanych: w podejściu do epidemii Covid-19 oraz, we wspólnocie Kościoła, do form przyjmowania Komunii świętej i w ogóle do uczestnictwa w życiu sakramentalnym. Obserwacja sporów na ten temat prowadzi do stwierdzenia, że większość osób ma swoje zdanie, których raczej nie zmieni – na zestaw argumentów, często podparty nazwiskami naukowców, danymi statystycznymi, świadectwami, przepisami prawa itd., odpowiedzą swoim, analogicznym zestawem argumentów, również podpartym autorytetami, danymi naukowymi, przepisami itd. Doszliśmy do punktu dużego pomieszania pojęć, niemożliwości odpowiedniego wyważenia czyichś racji, braku zauważenia, że dana rzeczywistość (taka jak epidemia) jest wielowątkowa, ma różne odcienie, wcale nie jest zerojedynkowa.

Oczywiście, że prawda jest obiektywna (a nie każdy ma swoją prawdę) i są pewne sytuacje, w których trzeba powiedzieć „STOP! Tak dalej nie można!” – ale nie wystarczy mieć rację, trzeba przyjąć to, że w obecnej, niezwykle wrażliwej i emocjonującej sytuacji odczucia subiektywne są niezwykle silne i przesłaniają niemal wszystko. To właśnie wyrozumiałość pomaga nam w tym wszystkim żyć razem ze sobą, ochronić wspólnotę, nie nosić w sobie urazy, nie krzywdzić innych ludzi źle dobranymi słowami, nieumiejętnym komunikatem, nieprzemyślanymi treściami; tak dostosować się do czyjejś wrażliwości, żeby i zachować swoją wolność oraz przekonania, i z miłością spojrzeć na drugiego.

Maseczkowcy, covidianie, płaskoziemcy, foliarze?

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy boją się koronawirusa – bo to jest nowy wirus, jeszcze stosunkowo mało poznany, wyrządzający duże spustoszenie zdrowiu wielu osób, a dla niektórych będący wręcz wyrokiem śmierci.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy uważają rządową strategię walki z koronawirusem za niespójną, nielogiczną i chaotyczną – bo można znaleźć wiele przykładów na potwierdzenie takiej tezy.

Bądź wyrozumiały dla tych, których irytuje brak maseczki  na twarzy innych ludzi – bo mają prawo wymagać i oczekiwać, żeby wszyscy dostosowali się do obowiązujących wymagań.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy uważają epidemię za spisek, „plandemię” – bo patrząc choćby na hipokryzję niektórych polityków, ogromny kryzys i zamieszanie ekonomiczne (a zawsze jest tak, że ktoś na tym wychodzi na plus, kosztem innym), można będzie wskazać tych, którzy zyskali na tym ogólnoświatowym wstrząsie.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy przeszli zakażenie koronawirusem w ciężki sposób (sami, albo u członka rodziny lub bliskiego) – bo przez swoje doświadczenie mają prawo ostrzegać innych, protestować przeciwko lekceważeniu zagrożeń, nawoływać do walki z epidemią.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy cierpią z powodu ograniczeń związanych z epidemią – szczególnie tam, gdzie przez to są zaniedbania w podstawowej lub specjalistycznej opiece medycznej, bo to niesprawiedliwe, żeby w imię walki z jedną chorobą doprowadzać do rozprzestrzeniania się innych, albo utrudniać komuś dostęp do lekarza.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy codziennie przypominają o przypadkach śmiertelnych, którzy czasem nawet trochę postraszą kolejnymi doniesieniami – bo to są fakty, które powinny nas postawić nieco do pionu i potrząsnąć nami, gdy zbyt lekkomyślnie do tego podchodzimy.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy wyzywają innych od maseczkowców, niewolników, covidian, płaskoziemców, foliarzy etc. – bo są już tak ogarnięci emocjami i przeświadczeniem o swojej nieomylności, że nie potrafią inaczej patrzeć na drugiego człowieka.

Bądź wyrozumiały dla lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, pracowników DPS-ów i wszystkich pracowników służby zdrowia, zmęczonych ponad siły, niedocenianych, kiepsko wynagradzanych, pogardzanych, czasami obrażanych – bo oni są na pierwszej linii frontu i bezpośrednio ryzykują własnym zdrowiem i życiem.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy uważają, że Covid-19 to po prostu jedno z wielu wyzwań współczesnego świata i środki obecnie stosowane są nieproporcjonalne – bo nie chcą wylewać dziecka z kąpielą, zależy im na ich osobistej wolności do rozwijania więzi, do kontaktu z drugim człowiekiem, do wolności ekonomicznej, wolności decydowania o sobie itd.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy mówią o „zbiorowej manipulacji”, albo o „sztucznym wywoływaniu paniki” – bo na potwierdzenie jednego lub drugiego stwierdzenia zasypią Cię setkami argumentów, memów, cytatów, filmików i zdjęć; możliwe, że stres i zmęczenie wywołane epidemią nie pozwalają im inaczej na to patrzeć.

Bądź też wyrozumiały dla tych, którzy zwyczajnie gubią się już w tym wszystkim, którzy nie wiedzą już komu w tym wszystkim wierzyć, starają się zachowywać zasady bezpieczeństwa i nie szkodzić innym ludziom, słuchają różnych źródeł (ale dochodzą do nich sprzeczne komunikaty) i po prostu starają się żyć normalnie, nie czytają z wypiekami na twarzy codziennych statystyk i nie śledzą medialnych doniesień.

Komunia na rękę? Profanacja? Fanatycy religijni? „Na łapę”?

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy przyjmują Komunię na rękę – jest to dopuszczalna i legalna forma w Kościele; z jakichś powodów mogą uważać ją za odpowiedniejszą dla siebie.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy wskazują na minusy czy mankamenty przyjmowania Komunii na rękę – to nie jest tylko kwestia jakiegoś obyczaju czy dyscypliny, mówimy o obchodzeniu się z Najświętszym Sakramentem, nie można lekceważyć zagrożeń, jakie mogą wyniknąć z Jego niewłaściwego traktowania.

Bądź wyrozumiały dla wywieszających bannery „Stop Komunii na rękę” – bo ich motywacja nie jest zła.

Bądź wyrozumiały dla promujących akcję „Jezus nie brzydzi się moich rąk” i inne tego rodzaju – bo ich motywacja nie jest zła.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy uważają jedną z form przyjmowania Komunii za „bezpieczniejszą” – bo jedni i drudzy mogą przytoczyć różne badania na ten temat, choć tak naprawdę żadna z tych form sama w sobie „bezpieczniejsza” nie jest, rzecz w tym, czy pamięta się o wszystkich zasadach podczas udzielania.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy od kilku miesięcy nie byli fizycznie obecni w kościele na Eucharystii – bo mają mnóstwo obaw, bo może są w grupie ryzyka, bo nie ufają swoim parafiom w zakresie bezpieczeństwa sanitarnego.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy cały czas, w każdą niedzielę, przychodzą na Mszę świętą – bo dla nich jest to po prostu oczywistość, nawet pomimo różnych dyspens, ograniczeń czy wręcz zakazów, mają do tego prawo.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy głoszą prymat miłości bliźniego nad prawem kościelnym – bo tak rozumieją Ewangelię, tak odczytują przesłanie Kościoła i papieża.

Bądź wyrozumiały dla tych, którzy nawołują do słuchania bardziej Boga niż ludzi, i dbania bardziej o zdrowie duszy niż ciała – bo mają rację.

Ale nie wystarczy mieć rację, dlatego bądź wyrozumiały.